Autor |
Wiadomość |
gucio |
Wysłany: Czw 17:16, 07 Gru 2006 Temat postu: |
|
Wrzucę post w którym wspomne3 o Tobie... |
|
|
Morter de Lunarus |
Wysłany: Czw 0:31, 07 Gru 2006 Temat postu: |
|
no to skoro już zaczęliście, to ja daje swoją postać
Ligendor Fajerwerk zwany również szalonym
Rasa: Krasnolud
Wiek: jest w akme
Wygląd: Wysoki jak na gnoma, niski jak na człowieka - przeciętny jak na krasnoluda
Ma oczy w różnych kolorach - jedno fioletowe, drógie brązowe i do tego paskudnie rozbiegane. Ma krótkie brązowe włosy i przypaloną grzywkę a takrze długą osmoloną brodę związaną w warkoczyki
Historia: Krasnolud jak to krasnolud. Urodził się w górach... Jak się urodził? Zwyczajnie, kiedyś jego krasnoludzki ojciec wypił sobie w karczmie i po powrocie do domu wychędożył jego krasnoludzką matkę, czemu tamta była wielce rada, bo szczytowała ze dwa razy... Już po urodzeniu Lingendora ludzie zastanawiali się jaki będzie, co znaczą jego dziwne oczy... Jedni mówili, że będzie geniuszem inni, że szaleńcem... Geniusza od szaleńca dzieli niewiele, i tak się złożyło, że wszyscy mieli racje... Ligendor jak wszystkie niemal krasnoludy uczył się walki toporem, zawsze jednak wolał strzelać... Wszyscy dziwili się jego celności niepasującej, do jego rozbieganych oczu... Ligendor miał jeszcze jedno zamiłowanie - kochał chemię... Godzinami mógł przesiadyać w pracowni alchemicznej i mieszać odczynniki... Zawsze chciał uzyskać jeden cel - śliczny kolorowy i potężny wybuch... Początkowo wszyscy śmieli się z jego żartów i poczynań... A to gdy włożył petardę w żabę, a to gdy z zaułka ze świstem wylatywała mała rakietka... Im był jednak starszy, tym większej wprawy nabierał i tym niebezpieczniejsze stawały się jego poczynania... Od wdychania oparów różnych odczynników zaczeło mu się mieszać w głowie, choć niektórzy mówią, że od urodzenia był szalony... Miarka przebrała się, gdy pewnego razu wżucił ładunek do szaletu...Pech ciał, że tego dnia przesadził z odczynnikami i ładunek wyszedł zbyt mocny... Jeszcze większy pech chciał, że gdy ładunek explodował w środku był jeden z członków starszyzny... Chyba niemusze mówić, jaka była jego reakcja, giedy po wielkim <BUM> kucał z rzycią na wieszchu cały umorusany odchodami w śróg tłumu gapiów, którzy zlecieli się na dźwięk wybuchu... Ligendora wygnano... Specjalnie się tym nieprzejoł... Byli tacy, którzy mówili, że był już wtedy zbyt szalony, by zrozumieć co się stało... Wędrował sobie więc po świecie wysadzając w powietrze to i owo i strzelając do orków po bezdrożach. Wkońcu trafił do pewnej wioski gdzie zaciągnoł się do straży. Traf chciał, że akurat na wioskę napadła banda orków. Wielu strażników zgineło w walce. Ligendor tchnięty szaleństwem wbiegł jednak wprost do obozu wroga krzycząc i strzelając na oślep (mimo to trafił wielu) i żucił coś na środek po czym biegł dalej i krzyczał ciągle. Orkowie patrzyli na niego jak na szalonego (byli tacy, którzy twierdzili, że faktycznie na takiego patrzyli) Nagle jednak słychać było <ŁUP> i orcze wnętrzności posypały się na wszystko w promieniu 100 metrów a na środku obozu wroga zosał lej, zwany przez mieszkańców wioiski Dziurą Ligendora szalonego. Krasnolud okróżył wioskę krzycząc w biegu po czym wrócił do niej wbiegł do karczmy, krzyknoł piwa i osunoł się na ziemie. Kiedy ocknoł się, wszyscy zaczeli mu wiwatować. Wybawił wkońcu wioskę. Za jego bohaterski czyn (choć byli tacy, którzy oceniali go jako szalony) został mianowany kapitanem straży na miejsce ostatniego, który zginoł z ręki orków...
Ekwipunek
- Dwa krótkie pistolety
- Długa strzelba - dzięki ładunkom zapalnym własnej roboty, kula z niej wystrzelona zatrzymuje się dopiero na 4 człowieku
- miecz
- Napierśnik staży miejskiej
- Płaszcz straży miejskiej
- Ogromna ilość niesprecyzowanych ładunków i odczynników alchemicznych
- Manierka z płynem własnej roboty
- Walizka ze szkłem alchemicznym
PS. Kayas, powiedz mi więc jak sobie wyobrażasz fechtunek młotem oburęcznym??I co dla ciebie znaczy to słowo? |
|
|
gucio |
Wysłany: Wto 17:33, 05 Gru 2006 Temat postu: |
|
Postaram się coś takiego zrobić. Ale niech wszyscy na to wejdą. Przepiekne długie posty. Gdyby u nas tak pisali to ho ho. Od razu było by piękniej. apeluje do was drodzy gracza. Umieszczajcie takie posty.... |
|
|
RevaN |
|
|
gucio |
Wysłany: Pon 19:53, 04 Gru 2006 Temat postu: |
|
Nie rozumiem. przeciez już cos takiego napisałem... W wątku "..sesja" jest juz pełen opis miasta. A wy się tam znajdujecie jako ci wszyscy którzy obecnie sa w mieście... |
|
|
RevaN |
Wysłany: Nie 22:09, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
Dobra, daruj sobie, przygotuj po prostu odpowiedni, i dłuuugi przedstawiający ogólnie akcje i subiektywnie dla niektórych postaci. |
|
|
gucio |
Wysłany: Nie 20:38, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
Ja już jestem gotów. Ustalam pewne szczegóły z Morterem ale możemy zacząc powoli grę. Jakoś się już możecie wplatac w sytuację. Ale nie że wy se napiszecie pod moim postem że nagle wchodzicie do miasta. Brama jest zaryglowana więc wy stoicie tam już wenątrz i zapewne słuchaliście przemowy tego kolesia... |
|
|
Hawkmoon |
Wysłany: Nie 20:30, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
Za ile zaczniemy przygodę? |
|
|
gucio |
Wysłany: Nie 20:25, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
Fajne Kp. Uważam że możemy zacząć przygodę. Tak jak w sesji mortera mamy podział na kolejki... Wy się wypowiadacie wszyscy a potem ja. Jeszcze nie wiem jak z Morterem ale w razie cezgo umieszczę go w przygodzie... |
|
|
Hawkmoon |
Wysłany: Nie 19:48, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
Imię: Kruk (nikt oprócz kapitana starej jednostki, który nie żyje nie zna prawdziwego imienia – Sahen. Nie wiadomo, czemu trzyma je w sekrecie.)
Rasa: Człowiek
Klasa: Skrytobójca
Płeć: Mężczyzna
Charakter: Neutralny zły – postępuje tak, by przynieść sobie zyski jednak różni się czymś od innych. Jeśli wie, że to mu przyniesie zysk to pomoże. W stosunku do osób bliskich mu bardziej lub mniej(przyjaciel, drużyna) postępuje, tak jak podpowiada mu „grupowy egoizm” (zrobi wszystko, co ujdzie mu na sucho dla dobra drużyny). Jest skryty, ma manierę siadania w kącie przodem do wszystkich by ich obserwować, a szczególnie drzwi. Zawsze ma przy sobie jakąś broń. Jednym słowem: jest ostrożny. Nie jest szczególnie rozmowny, chyba, że ma do czynienia z kimś, komu ufa. Podczas walki ma tendencje do "znikania i pojawiania się" w różnych miejscach- Co to jest? W jaki sposób to sie dzieje??. TO JEST M.IN. WSKAKIWANIE NA DRZEWA, KRYCIE SIĘ ZA GRUBYMI PNIAMI WYSKAKIWANIE PRZEZ OKNO ITD. Jeśli ma walczyć bez osłony ciemności to lubi starcia w lesie, gdzie sztuka krycia się jest przydatna nie tylko w nocy.
Wiek: 27 lat
Wzrost: 187 cm
Waga: 70 kg
Oczy: szare
Twarz: ma twarde rysy, orli nos, twarz nie zdradza żadnych uczuć
Włosy: krótkie, kruczoczarne
Historia:
Urodził się w Koturnie - jedynej dzielnicy miasta Kemay gdzie bali się iść strażnicy. Przez to pełno tam było bandytów i złodziei a każdy musiał sobie radzić sam. Lichwiarze wynajmowali ochroniarzy. Każdy, kto chciał przeżyć musiał być albo chroniony albo sprytny ponad miarę(i uzbrojony). Matka była kelnerką a ojciec barmanem i właścicielem baru. Ojciec uczył go mistrzowskiego posługiwania się sztyletami oraz sztukę krycia się i skradania, co było bardziej przydatne niż szermierka, np. w ciasnych uliczkach. Uczył się też pilnie walki wręcz, którą wykorzystywał jako dodatek do walki sztyletami. Ojciec wpajał mu zasadę: „Zawsze myśl chłodno, nigdy nie wpadaj w panikę” Jego popisowym numerem jest pojawiający się „znikąd” sztylet. Zawsze chodził uzbrojony, choć nie zawsze było to widoczne, co zrobiło niespodziankę niejednemu bandycie. Gdy miał 12 lat zabito jego matkę. Ojciec wyszedł w nocy, a gdy wrócił rano miał na nożu plamy krwi. Zapytany odrzekł „okoliczności zmusiły mnie do tego. Obyś nigdy nie musiał pójść w moje ślady. Jeśli jednak będziesz musiał to zrobić nie szalej tylko przemyśl swoje działanie”. Jednak nie dane było chłopakowi posłuchać życzenia ojca. Gdy w osiemnastym roku życia zginął jego ojciec wtedy właśnie on zaczął tropić zabójców. Trop doprowadził go do lichwiarza imieniem Agar. Kruk wszedł mu w nocy do domu przez okno i zabił go, po czym wyszedł i już go tam nie widziano. Sprzedał dom i zaciągnął się do najemników. Wybrał sobie profesję, w której czuje się dobrze – skrytobójca. Przewalczył z najemnikami 8 lat służąc różnym zleceniodawcom. Koledzy po fachu nauczyli go zatruwać różne rzeczy i unikać ciosów oraz zastawiać pułapki i rozbrajać je. Nauczył się także używać kuszy i odtąd używa jej w otwartych starciach. Zawsze jednak stara się zrobić swoje po cichu i skryty w ciemnościach, niż rzucać się na przeciwnika z okrzykiem bojowym. Gdy jeden z chlebodawców próbował zamienić ich organizację w regularną armię zdezerterował zabierając ze sobą skrzynię z amuletem, który ma takie właściwości jak mityczny róg obfitości. Jednak, gdy wziął go ze sobą bez skrzyni(ciężka była) amulet znikł. Bardzo ubolewał nad tym, bo mógł z jego pomocą mieć nieograniczony skarbiec. Jednak nie miał czasu zastanawiać się nad tym, bo od czasu dezercji często był ścigany przez różnych typków, ponieważ zleceniodawca myślał, że Kruk ma ten Amulet. Za każdym razem unieszkodliwiał ludzi ścigających go jednak oni nie ustawali(duża nagroda była) dopóki Kruk nie zaczął kontrataku. Żaden „łowca” przez jakiś czas nie mógł go znaleźć, aż pewnej nocy pracodawca nie wyszedł z namiotu, w którym spał podróżując razem z najemnikami. Znaleźli go leżącego z podciętym gardłem. Od tego czasu nikt nie ściga Kruka, który ciągle szuka zarobku, jednak ani na moment nie przestaje być ostrożny.
Ekwipunek:
- lekka kusza
- Kołczan
- 20 bełtów
- 2 dziewięciocalowe sztylety przypięte do pasa
- 1 dziewięciocalowy sztylet ukryty w rękawie
- Nóż ukryty w cholewie buta
- pełna lekka skórzana zbroja niekrępująca ruchów
- czarna maska, którą zakłada do akcji zakrywa mu twarz i chroni przed ciosami w głowę. na szczycie głowy ma przystosowany do kształtu jego głowy i przymocowany do maski kawał hartowanej stali
- hubka i krzesiwo
- czarny płaszcz z kapturem, dzięki któremu dobrze zlewa się z otoczeniem w nocy
EDIT:
On się przyczepił do fechmistrza z toporami (mi też raczej nie pasuje). Lepiej jakbyś kayas zrobił wojownika lub berserkera(nie barbarzyńcę - idiotus pospolitus tylko inteligentnego wojownika, który wpada w szał podczas bitwy) |
|
|
gucio |
Wysłany: Nie 19:44, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
OK. Postaraj się. Ale mi te Kp pasują. wiem o co chodzi. A skoro to fantasy to czasami mozna nagiąc jakies reguły Morter. Dlatego nie mam nic przeciwko temu że Hob umie robić łuki mimo że żył we wsi, i że Garmac ma finezje w bronich krasnoludzkich. Ja to zrozumiałem ze umie się nimi posługiwąc i robi to nadzwyczaj dobrze. A ty się do jednego słowa przyczepiłeś... |
|
|
Morter de Lunarus |
Wysłany: Nie 16:22, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
a ja niebyłbym taki bezkrytyczny do obu zamieszczonych KP i zrobiłem do nich małe dopiski... Sam jak pomyśle to umieszcze swoją KP |
|
|
RevaN |
Wysłany: Nie 15:45, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
P.S siedziałem 5 minut :-) |
|
|
gucio |
Wysłany: Nie 13:02, 03 Gru 2006 Temat postu: |
|
Dobrze Odnośnie budowy Kp ReVana to powiem że jest ona super. Opis mi się podoba i widać że pisał tą KP przez jakis czas. Ale myslałem że ReVan będzie postacią ciekawszą odrobinę która będzie nekromantą itd. Jednak nie ma prblemu. A kiedy ty Hawkmoon zamieścisz tu swoje KP? |
|
|
Hawkmoon |
Wysłany: Pią 22:56, 01 Gru 2006 Temat postu: |
|
Gucio sam się kłóciłeś, że można grać wieśniakiem a teraz nie pozwalasz Revanowi? Nie wypowiem się. A apropo kayasa to historia sprowadza się do tego, że przedstawia tam jego usposobienie i umiejętność(łamigłówki), a nie historię. |
|
|
RevaN |
Wysłany: Pią 22:30, 01 Gru 2006 Temat postu: |
|
Coooo? Bo to wieśniak? I tak napisałem o wiele lepszą historie niż Kayas, który wogóle prawie nic nienapisał. Co z tego, ze jest krasnoludem, wojem? Sam fakt, że niejestem magiem/łowcą/wojownikiem/palladynem, krasnoludem, który siecze setki wrogów na polu bitwy, albo magiem, który już kiwnie palcem i nikogo niema, to już niemgoe grać?
Przepraszam bardzo, ale tym razem chce sobie pograć cfanym wieśniakiem, który woli raczej uciec w krzaki niż walczyć, półgłowkiem, bo znudzili mi się inteligentni rycerze czy królowie rodem z tanich bajek dla dzieci. To raczej wyzwanie dla mnie. Pozatym, wieśniak jak wieśniak, to jego praca. Nienawidze podziału ludzi na wojownik/ranger/mag... a z czego takie postacie żyją?
Wzorowałem się na Warhammcu, jakby co, poczytaj sobie klasy, a zobaczysz co to naprawde jest o.O |
|
|
gucio |
Wysłany: Pią 22:24, 01 Gru 2006 Temat postu: |
|
Myślałem że ReVan sie bardziej wykażesz... ale dobra. Jeszcze zobacze czy da się Twoją postać wprowadzić w moją przygodę. Czy w ogóle będę w stanie prowadzić przygodę z wieśniakiem... Na razie twierdze że to nie dla mnie. Tak jak Kayas ma supe postać tak ty sie nie wykazałeś. Oczekiwałem że stworzysz cos na miare sowich możliwości... |
|
|
RevaN |
Wysłany: Pią 21:17, 01 Gru 2006 Temat postu: |
|
Imie: Hob
Profesja: Wieśniak
Płeć: Męzczyzna
Rasa: Człowiek
Wiek: 30 lat
Waga: 70 kg
Wzrost: 181 cm
Oczy: Niebieskie
Włosy: Brunet
Skóra: Opalona
Charakter: Neutralny, dobry. Hob jest półinteligentnym człowiekiem o naturalnych zdolnościach do ufania komukolwiek, kto wydaje mu się dobry oraz "zagapiania" niektórych rzeczy. bardzo często popada w panike, kiedy widzi niebezpieczeństwo. Mimo tego czasami potrafi sie zachować, aby nieprzynieść sobie wstydu. Dysponuje ograniczonym słownictwem, lecz porozumienie się z kimkolwiek sprawia mu przeciętne trudności. Niewiadomo skąd, ale zna język zielonoskórych, snotlingów, goblinów i orków.
Historia: Hob jest najnormalniejszym wieśniakiem, jakiego widział świat. Wychował się na typowej, zacofanej prowincjii, która nieposiadała nawet nazwy. Tak wiec pewnego dnia, kiedy Hob pracował w polu, które wcale nienależało do niego, na jego mieścine napadła plaga nieumarłych. Kiedy Hob wracał do domu, zauważył słup dymu. On, i kilku jego "znajomków" dało chodu do lasu. Zostawili całe swoje rodziny i tułal się po lasach, aż w końcu zostali złapani przez straż w jakimś mieście, którego Hob nawet nazwyn niepotrafił wymówić pod pretekstem, że są zbiegłymi więzniami z kolonii. Odsiedział swoje i zaczął szukać pracy. Znalazł ją u gospodarza okolicznych ziem. Pracował w polu w pocie czoła za nocleg i wyzywienie. Hob jest tak głupi, że niepamięta nawet swojej rodziny, zreszta zbytnio się nią nieprzejmował. Stara baba, która ciągle siedziała mu na karku oraz dwie zwyrodniałe córki znecajace się nad nim. Jedynie syn był mu bliski... Jednak wszystko przepadło... Od dłuższego czasu szuka jakiegoś "godnego" go zajęcia w mieście.
Ekwipunek: Farmerski strój (białą koszula z szelkami i brązowe spodnie. Wszystko z lnu), słomkowe sandały, słomkowy kapelusz. U pasa ma zawsze przewieszony sierp, zawsze przydaje mu się w pracy.
Umiejętności: Hob potrafi oswajać, tresować i opiekować się zwierzętami. Nieobce mu są zasady hazardu, gdyż często pykał sobie ze swoimi ziomkami w kosci na pensy. Potrafi także gotować, zastawiać pułapki, skradać się, i z tym związane ukrywanie się. Potrafi także płwać, gdyż w młodości często chadzał nad jeziorko i tam praktykował ten sport, oraz powozić. Zna się także na sztuce przetrwania, umie przetrwać w dziczy oraz na wioślrstwie i wspinaczce. Potrafi także uprawiać pole. Niebywałe, ale jako młodzieniec często przebywał w cechu łuczników i tam nauczył się jak wyrabiać łuki. Jakby przebywał w cechu, to musiałby być w mieście,a wieśniak z dziury, która niema nazwy, to i przez całe życie miasta nie widział..Jak by był w mieście i uczył się w cechu, to został by terminatorem i nauczył się fachu, jakby się go nauczył, to by pomagał w jakim zakładzie i siedział w mieście, i niebyłby już zwykłym wieśniakiem... Tymbardziej, ze dobry łuk byłby wart tyle ile jego cała chatka...
Chodzi o to, że jak był mały, w jego dziurze żyli sobie ludki wyrabiające łuczywo, pasi? Ech, wszystkiego się uczepisz Powiem ejszcze coś, jako że podpatrzył, napewno niebędzie robił perfekcyjnych łuków, ledwo kiepski mu wychodzi, przecież nikt go nieuczył. Ale pojecie chłop ma, to ważne :-) Zresztą na myślistwie, czym polowal, kosą? |
|
|
gucio |
Wysłany: Czw 19:36, 23 Lis 2006 Temat postu: |
|
Wspaniale. Naniosłes poprawki i Twoja karta jest super. Zresztą jak każdy krasnolud. Ma swój własny charakter i można się pośmiać... Wszystkim przypominam zeby sie pośpieszyli. Nie zaszkodzi troche wcześniej dać Karty Postaci... |
|
|
Kayas |
Wysłany: Śro 22:27, 22 Lis 2006 Temat postu: |
|
- Imię Garnac
- Rasa Krasnolud
- Płeć Mężczyzna
- Klasa Fechmistrz
- Wiek 87
- Waga 85
- Wysokość 143
- Kolor oczu szare
- Kolor włosów blond, broda farbowana częściowo na czerwono (coś jak pasemka)
- Kolor skóry jasny
- Ekwipunek 4 toporki do rzucania (można też walczyć wręcz), oburęczny topór, hełm, ciężkie buty, rękawice kolcze, fajka i tytoń, pistolet
- Historia: Garnac nigdy nie bawił się w otwartą walkę, oprócz najazdu na Khlid-khor, kiedy razem z 5 towarzyszami obronił wejście do jaskiń, gdzie ukryły się dzieci i kobiety. Jest niezły w zagadki i łamigłówki logiczne, zna się na krasnoludzkich broniach, której uczył się dla tradycji.
- Finezja w broniach krasnoludzkich (młoty, topory, ogromne miecze, ciężkie kusze, broń palna itp.)
A ja bym się przyczepił... Jakoś mi niepasuje krasnolud fechmistrz... Fechtunek polega na zadawaniu precyzyjnych cięć i pchnięć lekkimi rroniami wykorzystując raczej zręczność niż siłę... Jak sobie wyobrażasz fechtunek młotem albo toporem oburęcznym, to ja niewiem, ale może moje choryzonty myślowe są małe... I jeszcze jedno, jak fechmistrz może się niebawić w otwartą walkę? Fechtunek na tym polega, jak niewalczysz, niezostajesz fechmistrzem, a jak jesteś fechmistrzem, to czasem MUSISZ zawalczyć, w końcu w tym świecie okazji do walki nie brakuje...
Jesli takie masz pojecei fechtunku, to musizz sie sporo nauczyć. |
|
|